Rano wyruszyliśmy na dwudniową wycieczkę do Cañón del Colca, który zaskakująco jest dwa razy głębszy od słynnego Grand Canyon w Kolorado. Ja najbardziej chciałem zobaczyć kondory na wolności. Ale tego dnia podziwialiśmy tylko kanion i miejscowości po drodze, które rzeczywiście były ładne. Przed samym Chivay zatrzymaliśmy sie na lunch i zjedliśmy najlepsze specjały kuchni peruwiańskiej (18 S. za szwedzki stół do woli). Spróbowałem chyba z dziesięciu różnych potraw i nie było ani jednego pudła - wszystko było pyszne zaczynajac od ziemniaków w różnych postaciach a kończąc na mięsach (kurczak, wieprzowina a nawet świnka morska).
Po południu przeszliśmy się spacerem do gorących basenów (baños calientes) kilka kilometrów od Chivay. Pisco Sour w basenie z gorącą wodą otoczonym górami przy zachodzie słońca - bomba!
Wieczorem kolacja połączona z pokazem folklorystycznym. Kolacja nie umywała się do specjałów, które jedliśmy na lunch, ale i tak było miło. Zwłaszcza moje poncho czuło się jak u siebie.