Cały dzień spędziliśmy na małym targowisku w Ollantaytambo. Obserwowaliśmy przygotowania do Ollanta Raymi, krzątaninę na straganach (Ewa kupiła dwa plecaki) i popijaliśmy Pisco Sour korzystając z "zimowego" upału. Po południu ruszamy do Cusco. Zabraliśmy się z miłym panem wygodnym minivanem za 10 S./os.