Geoblog.pl    idayvuelta    Podróże    Ameryka Południowa    Na amerykańskiej ziemi
Zwiń mapę
2008
01
cze

Na amerykańskiej ziemi

 
Stany Zjednoczone
Stany Zjednoczone, Miami, FL
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8611 km
 
Lot był znośny. Brak płaczących dzieci w zasięgu słuchu to prawie jak lot "biznesem".
Nie wiem jak to jest możliwe (w LOT powołano nawet specjalną komisję, żeby to wyjaśniła), ale wylądowaliśmy co do minuty zgodnie z z rozkładem czyli o 17.45 (czasu lokalnego). British Airways pany! I jeszcze ta filmowa biblioteka, w której z 15 filmów, które zawsze chcieliśmy zobaczyć. Zamiast eliminować sleep depravation, którego ofiarą padłam w ciągu minionych kilku dób, oglądam "The Other Boleyn Girl" i "There will be blood" - oba świetne. Arek bardziej o siebie dba, bo zasypia.

Po wyjściu z samolotu w długiej kolejce przesuwamy się do kontroli - dobiega nas donośne wołanie "Any US Presidents? Any US Presidents?" Rozglądamy się podekscytowani w poszukiwaniu Clintona czy Busha, ale z kolejki wychodzi tylko pokaźnych rozmiarów para pięćdziesięciolatków w kapeluszach panamskich. "We are US residents, sir". No proszę.

Jeszcze tylko oficer imigracyjny i jesteśmy. Ha!, gdyby to było takie proste. W trakcie lotu wypełniliśmy wymagane kwity, między innymi oświadczenia, że nie chcemy wytruć Amerykanów przywiezionymi w słoiczkach groźnymi chorobami itp. W kolejce po wizę miły urzędnik sprawdził czy są prawidłowo wypełnione i okazało się, że a jakże są, tyle tylko, że nie mogą być wypełnione czerwonym kolorem. A Ewie wydawało się, że będzie ładniej... ;) Dostaliśmy nowe formularze i ja przesuwałem się w kolejce (w której byłem prawie ostatni), a Ewa zajęła się kopiowaniem dokumentów teraz już na czarno. Niczym się nie krępując rozsiadła się wygodnie prawie na środku sali zostając coraz bardziej w tyle za kolejką. Kiedy już skończyła formularze nagle się rozbiegły bo akurat siedziała w miejscu gdzie dmuchała klima... Na szczęście nie uciekły daleko. Jak już udało się je pozbierać to okazało się, że zamiast daty urodzenia jest dzisiejsza data. #*!!*#*##*^&*#@!!!!
Jeszcze jeden formularz... W końcu dotarliśmy do stanowiska imigracyjnego. Odciski palców, zdjęcie, chwila wstydu gdy urzędnik spojrzał z politowaniem na liczbę błędnie wypełnionych formularzy (jego wzrok wyrażał niezbicie: znowu ciemna hołota przyjechała odwiedzić cywilizację, pisać by się przynajmniej nauczyli) i gotowe. Bienvenido a Miami!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
idayvuelta
Suszki
Ewa,Arek i Wiktor
zwiedzili 12% świata (24 państwa)
Zasoby: 232 wpisy232 41 komentarzy41 693 zdjęcia693 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
03.09.2013 - 29.05.2014
 
 
01.06.2008 - 02.09.2008
 
 
11.11.2006 - 02.12.2006